Przed sądem o kasie świnoujskiego urzędu

Pokrętnie niespójnie... i bez pamięci

W Sądzie Okręgowym w Szczecinie we wtorek 9 bm. odbył się kolejny odcinek tasiemcowego serialu pt. „Jak urzędowa kasjerka okradała kasę wybitnego świnoujskiego samorządowca” , czyli rozprawa w pięcioletnim procesie Jolanty K., kasjerki Urzędu Miasta Świnoujście, która bezkarnie okradała urzędową kasę w czasie prezydentury Janusza Żmurkiewicza. Przypomnijmy, że kasjerka została aresztowana za tę kradzież w 2004 r., a jako współoskarżona w tym procesie występuje z tytułu braku nadzoru Wiesława M., dawny naczelnik Wydziału Księgowości UM. Jak zaznaczał sędzia to było przedostatnie spotkanie przed sądem w tej sprawie. Finał ma nastąpić w grudniu i jak się przewiduje potrwa wiele godzin. Wtorkowa rozprawa obnażyła pokrętność i niespójność wypowiedzi oraz zaskakujący w ważnych kwestiach brak pamięci urzędowej informatyczki, a także odsłaniała przy okazji słabości aparatu kontrolnego świnoujskiego urzędu .

Tym razem przed szczecińskim sądem znowu nie pojawiła się trzyosobowa grupa świadków narodowości Romskiej, bowiem nie udało się ustalić tego, gdzie obecnie przebywają, a wszystkie ich adresy były nieaktualne. Przypomnijmy, że jednej z tych właśnie osób, Sławomirowi B. - jak twierdzi Jolanta K. - miała ona przekazywać kradzione z urzędu pieniądze będąc jakoby przez niego szantażowaną. Sąd po tej kolejnej nieudanej próbie wydaje się, że już ostatecznie zrezygnował z tych nieosiągalnych świadków. Przed sądem natomiast zeznawała Małgorzata Bielenis, 42-letnia informatyk Urzędu Miasta Świnoujście i 58-letni Gustaw Szydłowski, naczelnik Wydziału Audytu i Kontroli świnoujskiego Urzędu.

Najdłużej zeznawała M. Bielenis, która wcześniej już trzykrotnie składała wyjaśnienia w tej sprawie. Jej wypowiedzi i odpowiedzi na pytania cechowała 9 bm. niespójność, pokrętne momentami tłumaczenia, brak odpowiedzi na proste pytania i permanentny brak pamięci. W urzędzie należał do niej m.in. zakup sprzętu, konsultacje oprogramowania komputerowego, omawiała programy i ich funkcjonowanie z urzędnikami. Z racji swojego stanowiska była zaangażowana we wprowadzenie do użytkowania programu kasowego, który w efekcie umożliwiał właśnie kasowanie operacji wpłat i wyprowadzanie pieniędzy. M. Bielenis mówiła o spotkaniach tworzących ten program programistów ze świnoujskiej firmy P., a później F. z pracownikami urzędu .Pamiętała, że brały w tym udział kasjerka Jolanta K. i pomagająca jej urzędniczka. Jak mówiła „naczelników nie pamiętam, choć brali udział” . Informatyczka nie pamiętała też czy ten specjalnie tworzony program był objęty okresem testowania przed jego wdrożeniem (!). Nie pamiętała także usterek programu i jedynie mówiła o wyłączeniach prądu po których trzeba było przeindeksować jego bazę.

- Czy program miał usterki systemowe i czy ktoś to zgłaszał – dociekał sędzia

- Ciężko to powiedzieć. Nikt nie zgłaszał tego, że w jakiejś części , czy całości program jest źle zaprogramowany - odpowiadała M. Bielenis.

- Czy pani dostrzegała jego mankamenty? - pytał sędzia.

- Ja nie dostrzegałam – mówiła informatyczka

W odpowiedzi na pytanie sędziego o zabezpieczenia programu Bielenis mówiła, że zakres wglądu w pracę programu był zależny od poziomu uprawnień. Naczelnicy mieli najszerszy wgląd, ale tylko w zakresie swojej specjalności.

- Czy naczelnik Wiesława M. zgłaszała problemy w programie i rozmawiała na temat pracy programu? - pytał sędzia

- Nie przypominam sobie - odpowiadała Bielenis

- A może Wiesława M. pisemnie zgłaszała uwagi do tego programu? - dociekał sędzia

- Nie pamiętam – odpowiadała Bielenis.

W czasie odczytywania przez sędziego poprzednich zeznań informatyczki wyszło na jaw, że wcześniej mówiła, iż były przymiarki do przeprowadzenia zmian w programie kasowym, a te poprawki robiła Pani Gawrońska. Później zarówno sędzia jak i prokurator przez dłuższy czas usiłowali się dowiedzieć od M. Bielenis, czy naczelnicy ze swojego poziomu wglądu do programu mogli monitorować zapisy i prześledzić operacje w dłuższym okresie. Informatyczka pokrętnie raz odpowiadała, że była taka możliwość , ale nie on-line. Za chwilę mówiła, że nie wie , nie pamięta, czy naczelnik ze swojego poziomu mógł to robić. Po czym znowu zaznaczała, że była opcja możliwości sprawdzania. Również obrońca Wiesławy M. pytał czy naczelnik mógł mieć wgląd do usuniętych operacji oraz pierwotnej wersji zapisów.

- Nie wiem – odpowiedziała M. Bielenis.

Produkcja wędlin tylko na potrzeby rodzinne?

Jak już informowaliśmy do Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu wpłynęły dwa doniesienia z podejrzeniami o popełnienie przestępstwa polegającego na nielegalnej produkcji przetworów pochodzenia zwierzęcego. Dotyczy to Ośrodka Rehabilitacyjno-Wypoczynkowego GRAAL (dawna Wielkopolanka) w Świnoujściu. Doniesienia złożył w tej sprawie świnoujski Powiatowy Inspektorat Weterynarii i Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Świnoujściu, a cień podejrzeń w zakresie dostarczania dziczyzny do wytwarzania wędlin padł także na Koło Łowieckie „Dzik”. Jak nam powiedział Prokurator Rejonowy Włodzimierz Cetner sprawa ta jest „skomplikowana dowodowo”.

Trwający podobno od kilku lat procederu wyszedł na jaw po anonimach kierowanych do służb sanitarnych w Szczecinie, skąd sprawa trafiła do rozpatrzenia przez odpowiednie służby w Świnoujściu. Po wniosku skierowanym do Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu dokonano po kilku godzinach przeszukania wcześniej zaplombowanych pomieszczeń w świnoujskim Ośrodku Rehabilitacyjno-Wypoczynkowym Graal, którego właścicielem jest firma BIK.

- Produkcja nie została wykazana natomiast na miejscu znaleziono maszyny do produkcji wyrobów, przyprawy, komponenty, mięso oraz co zaskakujące osłonki z nadrukami identyfikacyjnymi, czyli weterynaryjnymi numerami identyfikacyjnymi zatwierdzonych zakładów producenckich z kilku miast w Polsce. Sprawa ta jest rozwojowa – powiedział nam wcześniej na ten temat Szymon Januszewski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Świnoujściu..

Powiatowy Inspektorat Weterynarii po ujawnieniu tej w jego ocenie nielegalnej produkcji wędlin nałożył 1 sierpnia br. karę finansową w wysokości 50 tysięcy złotych i zgłosił sprawę do prokuratury. Prowadzący Ośrodek odwołał się od tej decyzji administracyjnej do Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Tam w dniu 17 września br. uchylono decyzję o karze w wysokości 50 tys zł motywując to m.in. błędną interpretacją przepisów i przesłano dokumentację do ponownego rozpatrzenia przez Powiatowego Lekarza Weterynarii (PLW).

- Dalsze postępowanie w tej sprawie jest zawieszone do czasu jej wyjaśnienia przez organy ścigania – krótko powiedział nam w ubiegłym tygodniu Sz. Januszewski (PLW)

Właściciel Ośrodka jak z kolei mówi prokurator W. Cetner broni się, że to wytworzenie wędlin był prywatnym działaniem na potrzeby imprezy rodzinnej. Jak się jednak dowiedzieliśmy od osób kontrolujących wtedy pomieszczenia w Ośrodku maszyny jakie tam ujawniono to takie używane do produkcji przemysłowej, a nie na własne potrzeby. Świnoujska prokuratura wystąpiła z pismami do różnych firm w sprawie odnalezionych w trakcie kontroli osłonek z numerami identyfikacyjnymi i komponentów do wytwarzania wędlin, aby wyjaśnić jak one trafiły do Ośrodka w Świnoujściu. Sprawa prócz tego, że jest dowodowo skomplikowana to ma także jak zapewniał prokurator - rozwojowy charakter.

Postępowanie w dwóch sprawach

(Międzyzdroje) Świnoujska Prokuratura Rejonowa prowadzi dwie sprawy dotyczące międzyzdrojskiej księgowej Wiolety Ewy B. W jednej sprawie to wszczęte 8 maja br. postępowanie o przywłaszczenie kwoty co najmniej 100 tysięcy złotych w Domu Wczasów Dziecięcych w Międzyzdrojach, które „stopniały” po przeprowadzonym audycie do 13 tys zł. Jak nam powiedział Włodzimierz Cetner, szef świnoujskiej prokuratury kwota braków może nawet sięgnąć kwoty 10 tys. zł. i wynika to bardziej z księgowego bałaganu w dokumentacji, a nie przestępczych działań prowadzonych z premedytacją. Druga sprawa w której występuje w pierwszoplanowej roli księgowa Wioleta Ewa B. - po złożonym do prokuratury zawiadomieniu o podejrzeniu dokonania przestępstwa - jest dopiero na etapie rozeznania dokumentów przez prokuratora. Dotyczy ona wielu nieprawidłowości do jakich doszło w gospodarce finansami w Związku Gmin Wyspy Wolin, jakie odkryła po przeprowadzonej kontroli Regionalna Izba Obrachunkowa w Szczecinie.

Śmierć w Areszcie Śledczym

Jak nas poinformował rzecznik wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego Elżbieta Suchanowska - 9 bm. po godz. 16.00 świnoujskie służby pogotowia ratunkowego zostały wezwane do Aresztu Śledczego do 29 – letniego mężczyzny. Pomimo podjętej akcji reanimacyjnej nastąpił zgon tego mężczyzny.

29- letni Kamil H., mieszkaniec Świnoujścia odbywał karę za wwiezienie do kraju znacznej ilości narkotyków.

- Do Aresztu w Świnoujściu trafił półtora miesiąca temu, karę odbywał w monitorowanej celi dwuosobowej. Osadzony został znaleziony w celi z ranami ciętymi na szyi, rany były na tyle głębokie, że nie udało się go uratować – mówiła nam z kolei rzecznik prasowa Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej kpt. Elżbieta Gulbinowicz.

Natomiast z informacji, jakie uzyskaliśmy od prokuratora rejonowego Włodzimierza Cetnera wynika, że przeprowadzone zostały oględziny miejsca zdarzenia a prokuratorzy przesłuchali funkcjonariuszy służby więziennej. Ciało przewieziono do Szczecina w celu przeprowadzenia sekcji, jej wyniki będą znane w listopadzie.

Wybrali nowe władze

Polski Związek Emerytów Rencistów i Inwalidów to stowarzyszenie działające od 1977 r. W jego strukturze działa 41 oddziałów okręgowych, 485 oddziałów rejonowych oraz ponad 2 tys. kół. Łącznie liczy około 2,6 tys. ogniw związkowych. Misją stowarzyszenia jest poprawienie warunków socjalno-bytowych emerytów, rencistów i inwalidów, ich uczestniczenie w życiu społecznym. To także organizowanie życia kulturalnego członków, reprezentowanie interesów członków wobec organów władz i administracji oraz popularyzowanie ich problemów wśród społeczeństwa. Prowadzone działania i programy obejmują: działalność socjalno-bytową, opiekę zdrowotną i wypoczynek, porady prawne, działalność wydawniczą i informacyjną, działalność kulturalną i organizację wolnego czasu. Odbiorcami są członkowie związku oraz środowiska, w których działają poszczególne organizacje związkowe.

Stowarzyszenie funkcjonuje także na terenie Świnoujścia. Najpierw jako oddział miejski, a od 2000 r. jako oddział rejonowy. Obecnie należy do niego 500 osób w tym 42 osoby tworzą koło na Warszowie, a 58 osób w Przytorze. 9 października br. odbył się zjazd sprawozdawczo-wyborczy w którym uczestniczyło 29 delegatów oddziału. Po kończącej się pięcioletniej kadencji związkowcy przyjmowali sprawozdanie ustępującego zarządu i wybierali nowe władze.

Jednym z głównych zadań stowarzyszenia w naszym mieście jest działalność na rzecz osób niepełnosprawnych. Związek od 1993 r. przyjął na siebie zadanie prowadzenia Dziennego Domu Pomocy, jako zadanie zlecone przez władze samorządowe. Współpracuje też ze Stowarzyszeniem Diabetyków. Co roku organizuje spotkanie wigilijne i śniadanie wielkanocne dla samotnych związkowców i pensjonariuszy DDP. W minionych latach prowadził również koło osób ze stwardnieniem rozsianym. Poprzez związek można korzystać z wczasów wypoczynkowych oraz turnusów rehabilitacyjnych. Związek to także działalność kulturalna. Tutaj obchodzone są cykliczne święta takie jak: dzień babci, dzień kobiet, dni morza. Członkowie związku mają też okazję uczestniczenia w różnych wycieczkach, również zagranicznych. Przy organizowaniu niektórych wycieczek związek korzysta z dotacji Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Związek współpracuje z wieloma organizacjami funkcjonującymi na terenie miasta a także ze związkiem socjalnym z Niemiec, którego przewodniczący Haintz Sadewasser był obecny na zjeździe. Związkowcy mogą też ubiegać się o pomoc finansową w postaci bezzwrotnej zapomogi na zakup leków i leczenie.

Cmentarna wycinka przed sądem

Od końca lutego tego roku informowaliśmy o nielegalnej wycince drzew na świnoujskim cmentarzu komunalnym administrowanym przez spółkę „Hades” , która ma podpisaną umowę z Urzędem Miasta Świnoujście na jego prowadzenie. Łącznie, po zbadaniu przez urzędową komisję bez pozwolenia wycięto z terenu cmentarza 72 drzewa w tym kilka kilkudziesięcioletnich cisów.

Urząd Miasta Świnoujście z pomocą eksperta wycenił straty w postępowaniu administracyjnym z na 3.271.000 złotych. Akta z prowadzonego przez policję dochodzenia trafiły do Prokuratury Rejonowej w Świnoujściu14 czerwca. Po długo trwającym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Świnoujściu przygotowała akt oskarżenia. W tej sprawie zarzuty z art 278 kk o kradzieży drewna postawiono byłemu policjantowi, 55-letniemu Markowi C., brygadziście z firmy „Hades” zajmującej się utrzymaniem porządku (!) na cmentarzu komunalnym w Świnoujściu. Policja i prokuratura oszacowały straty poniesione w wyniku tej wycinki drzew (na podstawie wyceny Nadleśnictwa) na...1264 złote i 99 groszy i za to właśnie ma odpowiadać Marek C. Wyliczenie to obejmuje jak nas wcześniej informowała sierż. Dorota Małysa, rzecznik prasowa KMP wycenę drewna opałowego, a nie wartość przyrodniczą drzew, bo tę szkodę wyceniono na ponad 3,2 mln zł. Marek C. jak nam na początku sierpnia mówił Włodzimierz Cetner, szef świnoujskiej Prokuratury Rejonowej zażyczył sobie adwokata z urzędu na co otrzymał zgodę sądu. Niechciał też udzielać żadnych wyjaśnień bowiem zamierzał rozmawiać z prokuratorem jedynie za pośrednictwem swego obrońcy. Trudno było długo zgrać terminy obrońcy i prokuratury. W końcu jednak, jak nas poinformował 5 bm. prokurator W. Cetner akt oskarżenia trafi do sądu jeszcze w tym miesiącu.