FAMA, FAMA... i po 41. FAMIE!

 W sobotę (27 sierpnia) wieczorem w strugach deszczu odbył się w swinoujskim amfiteatrze koncert finałowy tegorocznego 41. Międzynarodowego Kampusu Artystycznego FAMA 2011 zatytułowany „WARJUTKOWO” Widowisko muzyczne bazowało na tekstach poety Michała Zabłockiego (współpracował m.in. z Piwnicą pod Baranami, Grzegorzem Turnauem, czy Czesławem Mozilem, jest autor takich przebojów, jak: „Cichosza”, „Bracka”, „Maszyna do świerkania”). Reżyserem spektaklu był Jerzy Jan Połoński, a występowały w nim najlepsze zespoły i soliści występujący na tej Famie. Po znakomitym spektaklu muzycznym wręczono nagrody tegorocznego festiwalu.

FAMA to prócz prezentacji również konkurs. Sześcioro jurorów podczas dwóch tygodni przyglądało się pracy uczestników warsztatów i oceniało przygotowane przez nich projekty. Famowicze walczyli o Trytona – nagrodę dla największej osobowości artystycznej Festiwalu, Nagrodę im. Maxa Szoca za nieszablonową oraz kreatywną postawę artystyczną, Nagrodę im. Mariana Redwana za poziom prezentowanych tekstów, Nagrodę im. Andrzeja Jakóbca dla najzdolniejszego muzyka, Nagrodę im. Marka Kasza dla najlepszego dziennikarza Festiwalu. Pozostałe nagrody przyznawane były w kategoriach Sztuki Wizualne, Sztuki Sceniczne, Muzyka. Lamelat Famy i Nagroda Organizatora

Obrady zakończyły się późno w nocy, kilkanaście godzin przed finałem - Jestem bardzo zadowolona z wystawy „Siostro basen” na której swoje prace zaprezentowali plastycy z ASP w Krakowie , z wydziału Politechniki Radomskiej oraz grupa Kuku Kuku . Cieszą mnie też gazety festiwalowe „ Famaznine” i „Torpeda Ludu”.Zależy nam na tym ,żeby łączyć wydawanie gazety z warsztatami – podkreśla Alicja Sawicka, Dyrektor Programowa Festiwalu.

Z kolei Darkowi Foksowi poecie, prozaikowi i scenarzyście najbardziej podobał się teatr improwizowany Kancyk. Z jego opinią zgodził się inny juror - Janusz Grzywacz- kompozytor, pianista, aranżer oraz pedagog.

- Z sekcji audiowizualnej na pewno mogę wskazać świetny film „Ubierz mnie”- dojrzały i zawodowy. Dobre wrażenie zrobił na mnie Bydgoszcz Klezmer Band, to dobrzy muzycy, którzy mają przed sobą przyszłość. Z zespołów rockowych najbardziej wybiła się formacja The Clocke Mashine, dali naprawdę znakomity koncert – stwierdził J. Grzywacz

A kto w końcu otrzymał nagrody? Otóż jury festiwalu w składzie: Darek Foks, Janusz Grzywacz, Emil Kępski, Adam Klocek, Alicja Sawicka, Katarzyna Wolnik-Sayna NAGRODĘ TRYTONA ufundowaną przez Prezydenta Miasta Świnoujście oraz równorzędne nagrody w wysokości 3000 złotych przyznało ex aequo: za najlepszą kreację zbiorową – grupie z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu za projekt „Poduszkowiec” oraz zespołowi CLOCK MACHINE. Nagrody na scenie amfiteatru wręczyła zastępca prezydenta Joanna Agatowska, która proponowała, żeby ta jedna statuetka Trytona pół roku była w rękach jednego zespołu , a drugie pół roku... u następnego (nagrodzeni na foto).

Najlepszymi dziennikarzami Festiwalu (NAGRODA IM. MARKA KASZA) zostały ex aequo: Joanna Figarska i Magdalena Zięba – „kierownice” gazety „Famazine”.Karolina Iwańczyk i Marta Marciniak wróciły do domu z NAGRODĄ IM. MARIANA REDWANA. NAGRODĘ IM. ANDRZEJA JAKÓBCA dla najlepszej grupy jazzowej ł zespół Omnivore, NAGRODĘ w kategorii SZTUKI SCENICZNETeatr Glósoli za spektakl „Zabawy osiedlowe”, w kategorii MUZYKA ół Aiodine, w kategorii SZTUKI WIZUALNE „POSZERZONE” - projektu „Foto-Baje”. Ą IM. MAXA SZOCA uhonorowano Zbyszka Kowalczyka i grupę Patefon za projekt „Fama Udomowiona”. NAGRODĘLAMELAT FAMY, przyznawaną przez świnoujskie firmy za popularyzację artystycznych inicjatyw Famy wśród mieszkańców Świnoujścia, zdobyli Wojtek Skowron i Grupa Tektura. Na NAGRODĘ ORGANIZATORAzasłużyli sobie zaś Karolina Falkiewiczi Łukasz Bujanowski.

Wybrzmiały ostatnie akordy festiwalu

Wspaniałym koncertem finałowym, którego wykonawcą był znakomity belgijski wirtuoz organów Johan HREMANS zakończył się XIII Międzynarodowy festiwal Muzyczny Świnoujskie Wieczory Organowe.

W wykonaniu tego artysty oklaskiwaliśmy utwory: J. S. Bacha Preludium i fugę Es-Dur, epoki romantyzmu J.N. Lammensa – 5 Stimming Preludium, cztery części Sonaty VII F-Dur, op. 89 Entre, Lento assai (Reve), Intermezzo, Final, na koniec współczesnego kompozytora i organisty niemieckiego Hansa – Andre Stamma Rondo alla Celtica. bis usłyszeliśmy Alleluja z Oratorium .F. Haendla, wykonane na cztery ręce razem z asystentką Andreą Korscha (Austria), co zostało przyjęte entuzjastycznie, a więc kolejny utwór na drugi bis – wykonany na cztery... nogi na klawiaturze pedałowej.

Po koncercie były kwiaty i podziękowania za jedenaście wspaniałych koncertów festiwalowych w wykonaniu wielu świetnych artystów, stąd też podtytuł tegorocznych koncertów „ galeria mistrzów”.

Festiwalu nie byłoby na takim wysokim poziomie, gdyby nie Małgorzata Klorek - kierownik artystycznym świnoujskiego festiwalu. Ukończyła studia muzyczne na wydziałach Wychowania Muzycznego oraz Instrumentalnym Akademii Muzycznej w Poznaniu. Studiowała grę organowa pod kierunkiem prof. Romualda Sroczyńskiego. Swoje umiejętności doskonaliła na Międzynarodowych Kursach Interpretacji Muzyki Organowej pod kierunkiem prof. M. Slechty w Pradze i H. Wunderlicha w Hamburgu. Prowadzi klasę organów w Zespole Szkół Muzycznych w Szczecinie. Jest doktorantką prof. Andrzeja Chorosińskiego. Miała mieć swój doktorancki recital w czerwcu br. – Niestety mój promotor Andrzej Chorosiński zachorował dwa dni przed moim występem i znalazł się w szpitalu. Dziekan przeniósł więc mój recital na październik. Jeśli zaś chodzi o świnoujski festiwal, to mogą powiedzieć, że towarzyszy mi ogromna pasja zapraszania świetnych wykonawców. Ważna dla festiwalu jest atmosfera, w jakim on się odbywa. Ważne jest miejsce, ważny instrument. Wszystkie te elementy sprzyjają powodzeniu imprezy. Ważne są także kontakty z artystami, a tych mam sporo. Powiem jeszcze, że mam już dopięty program przyszłorocznego festiwalu, ale szczegółów na razie nie zdradzę. Żeby nie zapeszyć. Poza tym wiele zależeć będzie od środków finansowych – powiedziała po zakończeniu koncertu finałowego Małgorzata Klorek.

Wszyscy wykonawcy podkreślali bardzo dobre brzmienie i utrzymanie zabytkowych organów, o które dba gospodarz świątyni pw. Chrystusa Króla ks. proboszcz Kazimierza Sasadeusza i organista kościoła Wiesław Worach. Na kształt i poziom festiwalu złożyła się praca wielu ludzi, a także wsparcie finansowe otrzymane nie tylko z Urzędu Miasta, ale także od wielu sponsorów.

Praca na terenie Niemiec

Od dłuższego czasu Powiatowy Urząd Pracy w Świnoujściu współpracuje z Urzędem Pracy w Greifswaldzie. Oba urzędy zaangażowały się w program Eures Odra – Oder ułatwiającego znalezienie pracy w rejonach przygranicznych. Powodem do tego było otwarciem rynku pracy w Niemczech i tym samym umożliwienie swobodnego przepływu pracowników pomiędzy Polską a Republiką Federalną Niemiec.

W połowie maja tego roku odbyła się w Świnoujściu konferencja, na której przedstawiono informacje dotyczące warunków życia i pracy na terenie Niemiec, specyfikę niemieckiego rynku pracy oraz informacje dotyczące najbardziej poszukiwanych zawodów. 

W poniedziałek 29 sierpnia br. odbyło się w sali konferencyjnej Urzędu Miasta kolejne spotkanie, które było kontynuacją działań majowej konferencji. Tak jak na konferencję tak również na poniedziałkowe spotkanie przyszło wiele osób zainteresowanych podjęciem pracy na terenie Niemiec. Przedstawicielka Urzędu Pracy w Greifswaldzie Sabine Teubner – Schoebel informowała o formach poszukiwania pracy na terenie Niemiec. Mówiła, jakie dokumenty musi złożyć osoba poszukująca pracy oraz o tym, że bezwzględnie od pracodawcy należy wymagać pisemnej umowy, ponieważ ona gwarantuje odprowadzanie składek zdrowotnych i stosownych podatków. Natomiast od podejmujących pracę wymagana jest podstawowa znajomość języka niemieckiego. Informowała też o tym, że po letnim sezonie nie należy liczyć na wiele ofert pracy na wyspie Uznam.

Oferty, jakie przedstawiono to: pokojówka (Heringsdorf, Koserow), piekarz (Heringsdorf), hotelarz, hotelarka (Heringsdorf), kosmetolog/ kosmetyczka (Heringsdorf, Bansin), kucharz/ kucharka (Ahlbeck, Bansin), kelner/ kelnerka (Bansin, Heringsdorf), pokojówka (Bansin, Ahlbeck), Pomoc do sprzątania budynku (Uckeritz), barman/barmanka (Benz), kucharz/ kucharka BIO (Neuendorf/Uznam), pomoc kuchenna (Mellenthin/Uznam), mechanik rurociągowy (Anklam), spawacz (Anklam),fizjoterapeuta/fizjoterapeutka (Anklam), stolarz (Stolpe), szkutnik (Kroslin), kelner/kelnerka (Greifswald), frezer CNC (Remscheid - niedaleko Düsseldorf, Köln).

Po omówieniu spraw ogólnych ponad 50. osób, które przyszły na spotkanie, zapisało się na indywidualne rozmowy o z doradcami do spraw zatrudnienia. Chętni do podjęcia pracy mogli od razu wypełnić stosowne dokumenty i złożyć je na ręce przedstawicielki niemieckiego urzędu pracy.

Sprawa działek wyjaśniona?

Z dużej chmury mały deszcz

(Międzyzdroje) Czwartkowa (25 sierpnia) sesja Rady Miejskiej w Międzyzdrojach zapowiadała się burzliwie w punktach dotyczących wystąpienia gminy o wydanie działek zarządzanych bez tytułu prawnego (usytuowanych z lewej strony przy wjeździe od strony Szczecina) przez Polski Związek Działkowców i sytuacji kryzysowej na działkach związanej z ostatnimi ich podtopieniami. Na sesję przybyło spore grono zainteresowanych, a także Jan Iwańczyk z Kamienia Pomorskiego z Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Skończyło się polubownie, kiedy władze zapowiedziały, a radni przyjęli stanowisko o możliwości zawarcia ugód z blisko 300 osobami użytkującymi działki na tym spornym terenie na którym mieści się siedziba Zarządu Ogrodów Działkowych (ZOD)

Temat rozpoczął na sesji burmistrz Leszek Dorosz zaprzeczając plotce, że gmina chce odzyskać tereny działek i wybudować tam apartamenty.

• Nigdy nam to nie przyszło do głowy, to przecież tereny zalewowe. Ogrody są położone na terenach zalewowych strugi Stary Zdrój i tam niczego nie można budować. W lipcu natomiast spadło tyle wody ile średniorocznie w ostatnich 11 latach i dlatego działki zalało – podkreślał L. Dorosz.

Burmistrz, który jest już w Międzyzdrojach drugą kadencję (wcześniej był jeszcze komisarzem w Międzyzdrojach po odejściu Henryka Jabłońskiego) wyjaśniał, że tytuł prawny części działek od Szczecina po prawej stronie ma Zarząd Ogrodów Działkowych (ZOD) . Natomiast na wszystkich działkach po lewej stronie ZOD nigdy nie miał takiego tytułu prawnego .

• Trudno na to przymknąć oko po tym jak to odkryliśmy. Nie możemy tez pozwolić na pobieranie opłat z tytułu użytkowania, które płyną do innej kasy niż gminna. Nie chcemy Państwa wywłaszczać. To tereny turystyczne czyli rekreacyjne. W momencie kiedy odzyskamy działki od ZOD chcemy przekazać w dzierżawę jednemu podmiotowi, czyli Stowarzyszeniu „Bursztynek”, a to z kolei poszczególnym działkowcom. Tam gdzie odzyskamy teren to go urządzimy. Doprowadzimy kanalizację. Dość szamb. Chcemy ten teren zagospodarować w porozumieniu z Państwem. Natomiast za wypompowanie wody z działek powinien zapłacić ZOD, który jest gospodarzem terenu – mówił burmistrz.

Jak informował zebranych urzędowy prawnik gmina złożyła pozew do sądu, że ZOD dysponuje gruntem bez podstawy prawnej i pobiera jeszcze za to opłaty od działkowców. Jak się jednak okazało w pozwie o wydanie nieruchomości powinna być ujęta każda osoba, która terenem zawiaduje. Wystąpiła zatem konieczność dopozwania około 300 osób – użytkowników działek, co komplikuje sprawę. Chyba, że jak mówił prawnik „uda się nam zawrzeć ugody”

w trym momencie radny Roman Pawłowski zapytał kto ponosić będzie koszty takiego długotrwałego procesu. Odpowiedź padła, że gmina, a po pozytywnym rozstrzygnięciu koszty poniesie strona przegrana.

Głos zabierali także działkowcy. Niektórzy m.in. podkreślali z obawą, że jak władze Międzyzdrojów działki formalnie odzyskają to przecież niekoniecznie oddadzą je działkowcom, a mogą nawet wystawić na przetarg. Sugerowano też, że funkcje turystyczne to właśnie apartamentowce, czy zabudowa hotelowa, czemu ponownie zaprzeczał burmistrz mówiąc, że tam nie da się nawet niczego podpiwniczyć. Inni twierdzili, że i tak jest to teren gminy i dziwne, że ta dopomina się sformalizowania własności, a sprawy i tak nie muszą się zakończyć wygraną międzyzdrojskich władz. Byli i tacy, którzy mówili o tym,że chcieli zawrzeć ugodę z gminą, ale ta nie chciała.

Działkowcy mówili też, że nie mają niczego na piśmie, a słyszą jedynie obietnice i chcieliby uzyskać jakiś zapis ze strony Rady Miejskiej. Urszula Pyzik z międzyzdrojskiego urzędu informowała, że zapisy w tworzonym planie zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu określają go z przeznaczeniem na usługi turystyczne i wypoczynek z funkcja zamieszkania oraz szklarnie i budynki gospodarcze wraz z możliwością utrzymania dotychczasowego zagospodarowania. Ostatecznie Rada Miejska przyjęła podczas sesji stanowisko, że wspomniane tereny działkowe będą przekazane obecnym użytkownikom w formie umów cywilno-prawnych z zachowaniem dotychczasowych funkcji ogrodów rekreacyjno- działkowych. Otwarte pozostało pytanie, czy będzie działkowców satysfakcjonowała wielkość działkowej zabudowy do 25 m2 .

Oblegane wycieczkowce - nie nasze

Właśnie dowiedzieliśmy się, że szczecińska biała flota mając tylko dwa statki wycieczkowe w tym sezonie (nie całym) przewiozła ponad 13 tysięcy pasażerów, które są wynajmowane na rejsy czarterowe i dla grup turystycznych. Przed sezonem letnim powodzeniem cieszyły się rejsy edukacyjne po Zalewie Szczecińskim, po Jeziorze Dąbie i do portów położonych nad zalewem. W Kołobrzegu prężnie działa kilka firm armatorskich: Kołobrzeska Żegluga Pasażerska sp. z o.o., PHU Skipper, Turystyka Morska Krupa, Agencja Usług Żeglarskich i Turystycznych i inne, które oferują różnego rodzaju imprezy mieszczące się w szerokim pojęciu turystyka morska.

Świnoujście obsługiwane jest przez statki wycieczkowe takie jak: Chateaubriand, Adler Schiffe czy PoweR.I.B, nie polskich bynajmniej armatorów. Turyści ze Świnoujścia chcąc popłynąć na Bornholm muszą najpierw autokarem dojechać do Kołobrzegu, co oczywiście podraża koszty wyprawy.

W czym rzecz, dlaczego o tym piszemy? Ano dlatego, że jeśli nawet nasi mieszkańcy, czy goście chcą skorzystać z przejażdżki po wodnych akwenach mniejszych czy większych, to oczywiście mogą – ale... No właśnie. To „ale”. W naszym mieście biała flota, która kiedyś istniała, to już tylko wspomnienie. Nie ma u nas ani jednej rodzimej jednostki pływającej, nie ma świnoujskiego ARMATORA, który obsługiwałby chętnych do podróży czy wycieczki statkiem, nie ma choćby tramwaju wodnego. Podkreślam rodzimego armatora. Dawne promy pasażerskie typu „Fafik” zostały sprzedane i komuś tam jeszcze służą. Wycieczkowy statek „Regina” poszedł w zapomnienie. Okręty MW, na których opuszczono bandery dawno zostały sprzedane i po różnego rodzaju remontach czy przeróbkach dzisiaj służą chętnym wędkarzom do morskich połowów np. właśnie w Kołobrzegu.

A przecież jest w naszym mieście znakomita i ciągle jeszcze liczna kadra ludzi morza tych z byłej „Odry” i z Marynarki Wojennej. Mało tego jest w naszym mieście szkoła o morskim profilu, która kształci kadrę morską dla... obcych armatorów.