WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

17.07.2012 12:51

DZIAŁACZ ŻEGLARSKI, CZY … ?

Bycie działaczem jest dzisiaj coraz trudniejsze, ale też być może właśnie z tego powodu bardziej satysfakcjonujące. By cokolwiek zdziałać trzeba pełnego zaangażowania i poświęcenia wiele wolnego czasu. Wszystko po to, by przekonać do swojego projektu współwykonawców i samorządowców, znaleźć sponsorów, w terminie przygotować imprezę i równocześnie realizować statutowe obowiązki członka zarządu stowarzyszenia, wśród których na pierwszym planie powinna być dbałość o rozwój żeglarstwa, w szczególności wśród dzieci i młodzieży. By móc podołać wyzwaniom działacze muszą być otwartymi na zmiany, mieć wyobraźnię i zdolności organizacyjne a także umiejętność przekonywania innych do swoich racji. Co oczywiste, muszą też być odpowiednio przygotowani merytorycznie, ale przede wszystkim musi im się chcieć.

W ostatnich latach największy problem jest z tym ostatnim. Dotyczy to stosunkowo nielicznej, zaledwie kilkuosobowej grupy działaczy, ale niestety mającej decydujący wpływ na wszystko co dzieje się w klubach. To oni z zasady trwania na stanowisku niczego nie zmieniając, uczynili wzorzec postępowania, o dziwo, z czasem umacniający ich pozycję. To smutne tak bardzo jak jest prawdziwe. Od kilkunastu lat świnoujskie żeglarstwo tkwi w marazmie. Fakt, w dużym stopniu to też zasługa osób z bezpośredniego zaplecza prezydenta, którym niestety obce jest wspieranie stowarzyszeń w działaniach na rzecz lokalnej społeczności. Będąc prezesem Świnoujskiego Bractwa Żeglarskiego sam wielokrotnie tego doświadczyłem. Jednak nic nie robienie z takiego jak wyżej opisanego powodu absolutnie nie może być usprawiedliwieniem. Działaczem się jest bez względu na takie czy inne stosunki z ludźmi władzy. Przykładem jest chociażby sukces jakim było zorganizowanie przez Świnoujskie Bractwo Żeglarskie w 2007 roku „Międzyszkolnego Konkursu Wiedzy Morskiej” dla młodzieży gimnazjalnej. Sponsorzy, zarządy najważniejszych w województwie spółek gospodarki morskiej, nie czekały na specjalne zaproszenie z urzędu miasta, które i tak nie nadeszło. Sponsoring ze strony Morskiej Stoczni Remontowej, Polskiej Żeglugi Morskiej, Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, Unity Line i Euroafryca Linie Żeglugowe, przerósł najśmielsze oczekiwania. Każdy z kilkudziesięciu uczestników konkursu otrzymał pokaźną ilość sprzętu sportowego. Fakt. Miasto włączyło się w sponsoring dzień przed konkursem. Też dobrze.

Wśród obecnych „działaczy” żeglarskich jest zbyt wiele osób w mniejszym lub większym stopniu uzależnionych od władzy. Są na przykład pracownikami komunalnymi, szefami lub pracownikami firm oczekującymi na kontrakt z miastem.

Z definicji wynika, że działacz jest ochotnikiem chcącym z pomocą innych zmieniać rzeczywistość na lepszą. To działacze są od tego, by jako znawcy tematu uzmysławiać samorządowcom potencjał tkwiący w żeglarstwie. Jeśli tego nie potrafią lub też zwyczajnie im się nie chce powinni odejść. Pozostawanie na stanowisku w klubie i zasłanianie się „lojalką” zasługuje na miano „czopka”. Cokolwiek pod tą nazwą się kryje.

Faktem jest, że bycie partnerem władz samorządowych to zadanie niezmiernie trudne. Tym bardziej, że świnoujskim klubom obce jest wspólne działanie. Wielokrotnie na łamach Wyspiarza proponowałem zorganizowanie na wzór Gdańska, czy innych miast lokalnego sejmiku, zgromadzenia na którym przyjęto by zasady współpracy, w tym „zaklepano” projekty do wspólnej realizacji. Sejmik byłby także doskonałą okazją do określenia tematów wspólnych wystąpień do władz miasta czy ZOZŻ. Rozmawiałem na ten temat z wieloma członkami świnoujskich klubów. Przyznawano mi rację, ale na końcu zawsze wygrywało politykierstwo. Prezentowanie projektów służących całej żeglarskiej społeczności, sugerowanie sposobów rozwiązania określonych problemów, rozmawianie z przedstawicielami miejskiego samorządu o wszystkich tematach z żeglarstwem związanych jest przez „działaczy” postrzegane jako ….. brak lojalności wobec władzy. Okazuje się, że bycie „czopkiem” to dla niektórych osób skuteczny sposób na długoletnią działalność publiczną.

Ostatnie wydarzenia związane z prezentacją projektu zagospodarowania przestrzennego terenu Basenu Północnego potwierdziły, że w tej tak bardzo ważnej sprawie wielu żeglarzy nie godzi się na milczenie zarządów swoich klubów. Milczenie absolutnie niezrozumiałe także dla osób w żaden sposób nie związanych z żeglarstwem. Chcę wyraźnie podkreślić. Nie chodzi mi o to, by walczyć z lokalnym samorządem. Nie o walkę tu bowiem chodzi, ale o to, by wreszcie zacząć rozmawiać o sprawach ważnych. Dzisiaj jest bowiem taka sytuacja, że każda decyzja władz miasta w sprawach żeglarstwa czyniąca mu realną szkodę, lub pozbawiająca go szansy na rozwój, jest usprawiedliwiona milczącą zgodą zarządów klubów. Czas mija, a Świnoujście wciąż nie wykorzystuje swoich możliwości , swojego ogromnego potencjału. Tak jak wielu świnoujścian i ja wciąż jestem optymistą. Liczę na pozytywne zmiany, na właściwe dla żeglarstwa miejsce w morskim mieście. Liczę na to, że model społecznika typu „czopek” odejdzie w niesławie, by zająć miejsce zgodne ze swoim przeznaczeniem, a o rozwoju żeglarstwa będą decydować prawdziwi działacze.

 

Andrzej Sokołowski


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl