Takoż i wielu dworzan dobrze o kanclerzu Woj Cieszku nie powiadali za zadufanego mądralę go mając, co to niby rozuma wszelakie połknął. A jak kanclerz gadał to tak coby nikt niczego nie rozumiał i wtedy dumą tryskał, przed sobą samym, że taki uczony słów powagą bijących używa, co to ich niewielu zna i z góry na wszytkich popatrywał, że przecie głupie takie i do pięt mu nie dorastają. Tego mądrowania właśnie i gadania słowy nieznanymi najbardziej u kanclerza nienawidził kasztelan Oponusus, boć przecie on to ino prawo do mądrości nieogarniętej w grodzie miał i konkurów żadnych nie znosił. Takoż i na koniec kazał kanclerzowi robotę jego zostawić, choć Woj Cieszko powiadał, że sam stołek zwolnił.
- I dobrze, że dane nam tera obrać nowego kanclerza, boć ten cosik plótł niemarawo i językiem dziwacznym przez ludziska niezrozumiałym – rzekł Oponusus do swego wiernego Knebbelsa. Karl Luz z szybka przytaknął panu swemu, choć po łbie mu chodziło, że przecie i sam Oponusus słabo szkolony i słów ci za wiele nie zna to i Woj Cieszka słabo rozumiał i pozazdrościł mu gładkiego gadanego.
- Ale Knebbelsie mój ty trza chłopu miejsce jakoweś znaleźć boć przecie on z Klanu Komuhunów to i krzywda wielka go dotknąć nie może – powiadał dalej Oponusus – Wiesz myśl mnie taka tera dotknęła, że mu może działkę wielkiej wody i kryp wszelakich na łeb wrzucim. Jak taki mądry to może i cosik wyduma, a jak nie to i świat się z powodu tego nie obali. A w razie by co to baczenie i haka mieć będziem, że mało robi, kryp w grodzie nie starcza, albo ci za małed o nas przypływają i w potrzeby razie ostatecznie posunąć go łatwo będzie – dodał wielce uradowan kasztelan nad mądrością swoją się nie mogący nadziwić.
- Panie twa mądrość tryska jako lawa z ziemi jądra, spada na nas maluczkich kaskadą ogromniastego wodospadu i tchnie prawdę w łby nasze. Obyś żył wiecznie – wydeklamował Knebbels Karl Luz popatrując w głębie ślipiów kasztelana. Dumał przy tym z niepokojem, czy aby i jemu koło piór kasztelan czego złego nie ukręci i z roboty nie wyrzuci. Nerwy bowiem kasztelana mocno naderwane były i na swoje oddane nawet sługi warczał okrutnie. Jakosik nic się w grodzie czasy ostatnimi po myśli Oponususa nie układało i to mu ciśnienie podnosiło na dworzan żółcią się wylewające. Nawet i Bamicha co to w ślipiach i sercu kasztelana mocno tkwiła swoje oberwała za traktów nowe sprawowanie co to zakorkowaniem grodu groziło.
- Złe czasy, oj złe nastają i pilnować się trza okrutnie coby w niełaskę nie popaść – mamrotał do siebie Knebbels Karl Luz
cdn
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl