WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

30.01.2011 9:26

MORSEM BYĆ

Ewa BUGAJNA od sześciu lat bez mała zażywa zimowych morskich kąpieli, wśród pływającej kry i nie tylko. Brrr ... Takich ludzi jak Ewa w naszym mieście jest więcej. To pomysł na życie czy spełnienie marzeń?

Wyspiarz niebieski: „Morsy” pojawiły się w Świnoujściu kilkanaście lat temu. Potem zrobiło się cicho na ten temat. Czy obecne „morsy” to kontynuacja?

Ewa Bugajna: Nie wiem. Ja sama jeszcze tak stosunkowo niedawno niewiele wiedziałam na ten temat. Ale było to moje marzenie.

W.n.: Jak można marzyć o kąpieli w lodowatej wodzie?

E.B.: Kiedyś w telewizji widziałam reportaż na ten temat. Pokazywano starszego pana, który kąpał się w przerębli. Na temat pasji swojego męża wypowiadała się jego małżonka i to mi tak utkwiło w pamięci. Nie bardzo mogłam sobie uświadomić, jak to jest, czy to w ogóle jest możliwe, że można sobie ot tak wejść do lodowatej wody i jeszcze mieć z tego jakąś przyjemność i mówić o tym w samych superlatywach. Myślałam tak, jak większość ludzi, którzy dopiero się o tym dowiadują. I to mi nie dawało spokoju. Trwało to dosyć długo, zanim pierwszy raz odważyłam się wejść do wody. Długo się bałam. Nie wiedziałam, jak zareaguje mój organizm. W końcu postanowiłam: dosyć dojrzewania.

W.n.: A jak dojrzałam, to...

E.B.: To było w listopadzie, sześć lat temu. Pojechaliśmy z mężem rowerami na plażę po niemieckiej stronie. Byłam psychicznie przygotowana do tego wydarzenia. Wzięłam ręcznik, termos z gorącą herbatą. A adrenalinę miałam taką, jak wtedy, kiedy pierwszy raz poszłam do dentysty. Mimo wszystko bałam się. Bałtyk wydawał mi się siny, złowrogi, z jakąś tajemnicą. Na plaży leżał już śnieg. Rozebrałam się do kostiumu. Pierwsze moje kroki w wodzie były bardzo niepewne. W nogach było zupełnie inne odczucie, którego nie znałam. Sprawdzałam siebie i swoją reakcje. Wówczas nie zanurzyłam się w wodzie. Takie było takie moje przywitanie się z moją nową pasją. Był to dla mnie bardzo ważny moment. Kiedy wyszłam z wody poczułam się jakbym zdobyła Mont Everest. Wtedy popłakałam się, bo udało mi się pokonać samą siebie, jakąś moją psychiczną barierę. Bo problem tkwi tylko w psychice człowieka. Od tamtego czasu kąpiele były co tydzień.

W.n.: Zimowe kąpiele, to sposób na...

E.B.: Powiem tak. Mój mąż długo nie mógł się do tego przekonać. Obserwował mnie uważnie, moje zachowanie, samopoczucie. A teraz? Jest morsem pierwszej wody. Potem bardzo chciałam zarażać do tej mojej pasji innych ludzi. Żeby pokazywać, że jest to świetny sposób na życie, na spędzanie czasu zimą. Zima wówczas tak inaczej mija. Z uśmiechem na ustach. I są z tego przede wszystkim korzyści zdrowotne. Od czasu zimowych kąpieli nie miałam żadnych problemów z katarem, bólem gardła, z drogami oddechowymi. A jeśli już coś się pojawiło, to trwało dzień, dwa. Sama to zwalczałam. Po prostu organizm ma bardzo wysoką odporność. Bardzo dużo na ten temat czytałam. Pomagało mi to także w pracy, która była bardzo stresująca.

W.n.: Morsy, to nie tylko sposób na..., ale to wręcz cały ruch...

E.B.: Dowiedziałam się, że są zloty morsów w Mielnie. No to pojechałam. Pozostawiło to na mnie i na mężu niezapomniane wrażenie. I tak zaliczyliśmy drugi zlot, trzeci... W tym roku będzie to już ósmy, międzynarodowy. Kiedy tam zobaczyłam, że tych ludzi jest tak dużo, że są zrzeszeni, że mają swoje kluby, swoje autokary, koszulki z logo, swoje strony internetowe, to sobie pomyślałam tak: Świnoujście ma niesamowite warunki żeby taki ekstremalny sport uprawiać. I trochę pomógł mi przypadek. Na jakimś spotkaniu z twórcą spotkałam Mariana Grela. Okazało się, że on też jest entuzjastą zimowych kąpieli. Potem już jakoś poszło. Marian wymyślił dla nas nazwę – MORŚWINY. Teraz jest nas więcej: Roman Maserak (fotoreporter, sympatyk), Marian Grel, Tamara Szczepańska, Agnieszka Drzewiecka, Dorota Jasiecka, Przemek Jasiecki, Piotrek Pospieszny i ja z mężem Zbyszkiem (w tym sześć kąpiących się). Zaprzyjaźniliśmy się z morsami szczecińskimi (łącznie jest ich w Szczecinie ponad setka) i się nawzajem „odwiedzamy”. W tym roku wspólnie graliśmy z Wielka Orkiestrą Świątecznej Pomocy w Świnoujściu.
***

To była tylko krótka rozmowa z entuzjastką zimowych kąpieli. Na naszej okładce także zdjęcie morsów podczas ich kąpieli w czasie tegorocznej WOŚP. Jeśli Państwo chcecie dowiedzieć się więcej o świnoujskich morsach, to zapraszam do strony internetowej: www.morswiny.pl

rozmawiała: Ula Kapusta, foto: KMN

 

 


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl