WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

21.01.2011 0:32

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu – księga III (27)

Leoncjo zwany Strusiem z racji głowy w piasek chowania - jak się kłopoty jakoweś zbliżały - po tym jak wicekasztelanię oddał ,powrócił na łono chałupy kuglarzy, pieśniarzy, malarzy i innych, co to grodzian bawić mieli. Tam ponownie zasiadł w fotelu chałupie przewodzącego. Na czas jego nieobecności przybytek ten prowadził Grzech-ulec, a że nie bardzo dobrze mu to szło to Leoncjo dumał w skrytości co by go roboty pozbawić. W swej nieostrożności się Struś jednakowoż wygadał i Grzech-ulec szybko do medyka pobiegł i chorować zaczął. A chorować ci długo w Winoujściu jak trza to można. Talary zaś do chorującego wartkim nurtem w owym czasie płynąć będą i tylko grodzianie na tym stracą.

Zmian się i więcej w grodzie szykowało jakoże stary Ron Szczyk wysyłał do wojewodzica pisma tajemne ze skargami na kasztelana Oponususa. To ci do władcy dotarło i w mózgowiu chorobliwą głeboko nienawiścią się zagnieździło. Tera jak Oponusus na swoim tronie pozostał to i okazja się nadarzyła po temu aby nienawistne myślenie na wierzch wypłynęło. I w czyn się przerodziło. A, że starego Ron Szczyka to Oponusus mógł ino w żyć pocałować to i na młodym Ron Szczyku pomsty szukał. Ten przewodził sotni młodej grodzkiej tężyzny i Oponusus wraz z Czarną Otchłanią umyślili, że sotnię tę zamkną to i na ten czas przewodzący potrzebnym już nie będzie, a słodka pomsta się przy tem ziści.

Takoż i budownicza Bamicha miała swoje zamysły. W Szmalcborku nie pasował jej do roboty Rom Giza, co to u Kristofa Sznytko służył i za miejskie zielska odpowiadał. Bamicha miała na oku swego człeka na ów stołek i tylko dobrej okazyji szukała, aby zmiany dokonać. W ogóle Bamicha choć głośno tego nie powiadała to pomysła wielkie miała na dworu w Szmalcborku działanie. A, że za najmądrzejszą wedle własnego mniemania uchodziła to i szkody wielkie wyrządzić tym w grodzie mogła. Co z tego skoro kasztelan Oponusus niesustającą, wielką słabość do niej w gorącym sercu nosił i na wszystko niemal pozwalał. Strachali się tem bardzo dworzanie, bo Bamicha do niewiast wojowniczych należała i kłótliwych jak mało kto i jako żywo do przekup na targowicach podobna była. Bamicha zamieszać mocno chciała w dworskiej hordzie Sznytki i Równej, a i apetyt miała aby swoje trzy paluchy wetknąć gdzie się indziej jeszcze dało.

Dużo delikatniej do materii przemian w szmalcborku podchodziła druga wicekasztelanka pokręcona ognistym włosiem Czarna Otchłań. Tej głównie na podróżnikach przybywających do grodu najwięcej zależało, bo jak powiadała wszem i wobec na tym się najlepiej zna. Z sił całych zatem wszystko robiła aby sobie podporządkować dworzan tym się zajmujących. Ta też o mądrości swojej była wielce przekonana, co też swary w dworze zapowiadało. Czarna Otchłań z pasją rzuciła się na to co najbardziej ją zajmowało, a nie widziała tego co to jak koszula ciału bliższa. Oddaliła się już od niby prowadzonej przez Mario Fryza sotni tężyzny grodzkiej i szybko z pamięci wyrzuciła kłopoty tamtejsze. A był ci tam jeden wielki z Tetrykiem zwanym Ryczytrepem związany. Ten sobie gniazdko uwił w sotni wygodne i rządził jak udzielny książę, a po podejściu z sotni Czarnej Otchłani jako jedyny karciochy tam rozdawał. Mario Fryz uszy ino po sobie tulił i na wszystko Ryczytrepowi pozwalał. A ten jakoże poliwojem zawżdy był i przywykł do knowań i grodzian gnębienia to i jeźdźił na ludziskach aż niemiło było patrzyć. Za niedługo jak mądre grodzianie powiadali to Tetryk zwany Ryczytyrepem sam się w robocie ostanie i kim na ten czas pomiatać będzie? Mądre grodzianie powiadali, że Ryczytrep robotą swoją za którą talary niemałe brał winien się zająć, a nie swoje sprawy w czas pracy załatwiać. Ale cwaniura Tetryk tak się urządził, że z ubocza komnatę w robocie sobie urządził i rzadko kto wiedział, że się nie sprawia w pracy jak powinien.

Winoujścianie o czym z kronikarskiego porządku trza dodać w akcyji jaka się działa w kraju Polo-polo udział brali i talary na dziatki chore zbierali. Okazyji po temu wiele było, a ja jako kronikarz wszędy prawie bywałem co by na ślipia własne dojrzeć grodzian starania. Gorzej z dworem bywało, bo ci co najwyżej u koryta stali to do Pasuja, Szujką zwanego ino zawitali podziwiać tych co dla ćwiczenia za łby się brali i kości swoje rachowali. Tam, gdzie się one młode i starsze grodzianie popisywali to się i gwiazdy ze Szmalcborka naszły, swojego tam duchem i ciałem wspierając, a gdzie indziej to już czasu im zbrakło. A po prawdzie to kasztelan, wicekasztelanki i gronko u korytka warujące i potrzeby takowej o popularnośc grodzian zabiegania już nie ma ją przez księzyców kilka przecie, aż do czasu najbliższego obierania do władz grodu. Wtedy dopiero aktywnością wykazywać się będą, co by im stery grodu w łapska znowu przekazać.

cdn

Gall Anomal

(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl