WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

24.12.2010 8:35

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu –księga III (24)

Knebbels Karl Luz pomęczon był już wielce długim usługiwaniem Jego Nieomylności, kasztelanowi Oponususowi zwanemu takoż Wielkim Skubiącym. Coraz częściej pomyśliwał o tym aby Winoujście opuścić. Nie służyły mu już nawet tęgie popijawy okowity u Pasuja, Szujką zwanego, co to tera Ględzisku przewodził. Oj każdego prawie wieczora w gardła sowicie lali, aż się jako to zwykle po tym uchlewali. Dzień następny tedy na obrotach spowolnionych im mijał i tak można było go jakoś przy Oponosusie przeżywać, nie do końca myśli ogarniając. Dzięki temu łatwiej było trwać u boku władcy, trawić te bezeceństwa wszelakie jakie się tam wkoło działy, bo to i za mgłą je jakby widać było i łatwiej o nich zapomnieć będąc w okowity oparach pod czachą przyczajonych. Zawszeć to i powiedzieć później będzie można : pamięci nie mam, widzieć nie widziałem boć przecie struty trunkiem byłem.

Na miejsce Knebbelsa Karla Luza szykowała się skryba Duża Hana, co to zasłynęła nie raz jeden w swoim wieścionosie, że słowa plotła nie myśląc co też znaczą, myliła ludziska i nazwy wszelakie za co i przeprosić nie umiała. Ona ci takoż w czarodziejskim okienku z Lesiem Bezwątkiem głupoty takie powiadała, co to niby takie swojskie być miały, że grodzianie za brzuchy ze śmiechu się połapywali mówiąc, że kabaretu to już nijakiego im nie trza, jak się człek napatrzy na takie ślinoplecenie ubawne.

W Szmalcborku onego czasu napięcie czuć było, bo to przecie dwie baby tera na wicekasztelani po dwóch chłopach nastały i dworzanie nie bardzo wiedzieli czym to pachnie albo jak mawiali inni raczej...śmierdzi. Niektóre dworzanie o stołki swoje martwić się bardzo poczęli, widząc krzywe popatrywania ślipi i cięte słowa słysząc jakie choćby z ust ognistowłosej Czarnej Otchłani płynęły. Wielu powiadało, że dworska sługa Równa przy Czarnej Otchłani to się za długo trzymać stołka nie będzie , bo wicekasztelanka cięta na nią okrutnie i już gmerać w Szmalcborku poczęła. A że u nowej wicekasztelanki czasu więcej od kiej jak to grodzianie powiadają - mężula swego wolno puściła – to i robocie bardziej oddać się może i kasztelańskie sukcesy Oponususa mnożyć po wsze czasy winna.

Niektóre grodzianie to tak tymi zewsząd walącymi osiągami kasztelana Oponususa poczuli się przywaleni, że na drugim Ględziska obradowaniu, to aż wszem i wobec na ten czas kiedy Oponusus śluby miał składować miarkowali zakrzyczeć: DO-ŻY-WO-CIE, DO-ŻY-WO-CIE, DO-ŻY-WO-CIE...panowania na tronie kasztelana, umiłowany nasz władco, przewodniku naszego zagubionego stada, osłodo naszego życia miast cukru, wkładko do naszej strawy miast mięsiwa, słońce naszego dnia i księżycu nocy. Ku szczęściu jednak wielkiemu języki ugryzłszy w milczeniu pozostali popatrując ino miłościwie na władcę swojego co to wszelkie dobro... i nic złego nie czyni.

Takoż i z usłużnym popatrywaniem toczył ślipia swoje na Oponususa przewodzący Peonitom Daktyl, uznając wyższość kasztelana na polu każdym. Klan jego nawet kandydata na przewodzenie Ględzisku żadnego nie dał godząc się jak całkiem zniewolone na Pasuja z Klanu Komuhunów. Do grodzian myśl takowa w końcu dotarła, że Peonici to i wspierać Oponususa będą, choć powiadali, że karku nie zegną. A to tylko były takie sobie powiastki, co ino przypomniały jak to jeden słynny kraju Polo-polo mieszkaniec powiadał, aby powiadać - „jestem za, a nawet przeciw”. Drzewiej panujący kasztelan Możejchan, który nie tak dawno jeszcze gadał, że Peonici to tak dla niepoznaki, że to ino gra taka, a tak po prawdzie to oni na łapy Oponususa popatrywać będa i niecne czyny wytykać... teraz już całkiem ucichł i łeb zwiesił. On takoż pojął sromotne poniżenie tych których wspierał...dla dobra grodu oczywiście - jak to niektóre grodzianie powiadali w półgębku złośliwego uśmiechu. W grodzie jeszcze jeden obok Możejchana i Haszczaja nasmutniejszy pozostał. To ci Pomieszek właśnie, co to swą wielkość przepowiadał z wnętrzności żabska wróżąc. Po tym jak kasztelanem nowym się nie ostał Pomieszek skrzętnie zaszył się w chałupy pielszach o knowaniach już żadnych nie myśląc, choć myśl go chwilami drążyła przemożna, że przecie co się odwlecze...to nie uciecze.

cdn

Gall Anomal

(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl