- Co ten wyleniały satrapka, staruchem niemotą zalatujący sobie duma? Że mu wszytko wolno, a świat u gir mu leży.? Jemu to już leży, ale pewnikiem co inszego od jarzenia poczynając! - wrzeszczał rozeźlony Mark Rataj – a i dobrze by było coby go nie obrali znowu na kasztelana, to może jaki przyjdzie co to grosza żałować nie będzie.
I tak z nagła Oponususowi kłopot z tego ogromniasty wykwitł, że w śmietanie celibrotów się jak przywykł nie unurza. Szybko wezwał więc do siebie Leoncja zwanego Strusiem co to chatą muzykantów, komediantów i rysowników zawiadywał i nakazał coby chyżo jakiś inszych celibrotów do grodu ściągać.
- Przecie ja władca absolutny, jedyny w swem rodzaju ze znanymi się muszę okazywać po plecowaniu ich poklepywać, co nieco okowity popijać i w krągłości celibrotek choć deczko popatrywać i na girki one spod kusych szatek się wynurzające takoż... – rozmarzył się okrutnie Oponusus
- Panie, Niezastąpiona Światłości Nasza, Busolo Żywota Poddanych i Opatrzności Losu Naszego uczynię co ino będę mógł coby cię zadowolić i na łaskę twą zasłużyć,a le tera późno już i trudno będzie... no chyba, że Dorsza z Pomiędzyzdrojów poprosim i od nich celibrotów trochę pożyczym z gwiazdowego zlotu... - gadał nisko się kłaniając Leoncjo.
- Róbta co chceta Leoncjo ino mi łba metodą strusia w piasek nie kładźcie, a celibrotów jakowyś mieć muszę i to przed obieraniem na kasztelana. Pamiętaj i nie zawiedź ni kapki – złowrogo zawył rozwścieczony kasztelan.
Pasja zła kasztelana ostatnio ogarniała choć do gawiedzi uśmiech fałszywy na obliczu obnosił. Powodów ci jednakoż Oponusus miał wiele. Bamicha nawalała i choć jej dotąd władca bronił jak siebie samego to już niekiedy nie dzierżył tłumaczenia jej błądzenia. Babsko też wyczuło jakąś nutkę niechęci co to od Oponususa niekiedy w jej stronę płynęła i swoim najbliższym przyjaciołom gadała, że władca z łap się jej wymyka i nie wiedzieć co też stać się dalej może. Widzieli to poniektóre dworzanie z Knebbelsem Karlem Luzem na czele i łapska zacierali, bo przecie ino ludzisk niewiele cierpiało jako tako obcowanie z Bamichą zwaną Pinokią, a reszta w łyżeczce woduni by ją z chęcią topiła. Wszytkie czekali co też się wkrótce z onego spięcia urodzi...
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl