Terenami leśnymi na terenie miasta zajmuje się leśnictwo Świnoujście, a konkretnie leśniczy Emiliusz Czerwiński. Informacje o świnoujskich lasach docierają do mieszkańców miasta zazwyczaj w kontekście śmieci, które co rusz pojawiają się na jego terenie, dlatego przewodnim tematem naszej rozmowy z leśniczym będzie właśnie ten problem.
Wyspiarz niebieski: Jak układają się kontakty leśnictwa z miasta?
Emiliusz Czerwiński: Moim zdaniem są one dobre. Nie ma możliwości, żebyśmy nie byli, o czymś informowani, albo żebyśmy w czymś nie brali udziału, chociażby ze względów czysto koleżeńskich. Jeśli chodzi typowo o leśnictwo Świnoujście i współpracę z miastem, na dzień dzisiejszy współpracujemy w zasadzie na płaszczyźnie edukacyjnej i sprzątania śmieci. Oczywiście nie wiem, do której kategorii można zaliczyć to, że np. usuwamy gałęzie wiszące nad jezdnią, sprzątamy miejsca po huraganach, tam gdzie ludzie najczęściej spacerują. Aczkolwiek nie powinniśmy tego robić, bo las ma swoje prawa. Ale z racji tego, że np. Osiedle Posejdon, góra sankowa, czy ścieżka zdrowia to fragmenty lasu najczęściej użytkowane spacerowo, sprzątam je, usuwam krzaki i spadające gałęzie.
W.n.: Śmiecie w lesie to najczęściej poruszany i komentowany temat w mieście. Jak leśnictwo radzi sobie z tym problemem?
E.Cz.: Oczywiście sprzątamy je, bez względu na własność gruntu, czy las należy do miasta, czy do nadleśnictwa. Natomiast wywożąc te śmiecie, miasto nie pyta się, z którego są one lasu. Jest to niepisana umowa między nami, a miastem. Również, jeżeli miasto nie może w danej chwili sprzątnąć jakiegoś swojego kawałka lasu to dzwoni do nas i my to robimy. Na tym między innymi polega współpraca.
W.n.: W jakim rejonie lasu jest najwięcej nielegalnych wysypisk?
E.Cz.: Sytuację z wysypiskami, na korzyść zmieniła kolej oddzielająca ul. Wojska Polskiego od naszego lasu. Tam jest już w porządku. W tym rejonie do lasu biegnącego w kierunku morza jest za daleko, żeby tam śmiecie wyrzucać. Natomiast newralgicznym punktem jest ul. Szkolna. W tym miejscu, chyba już kolejne pokolenia pijaczków wyrastają. Jest to praktycznie nie do wysprzątania. Nawet, jeżeli przez jakiś czas przymykaliśmy oko na to, że mieszkali tam w namiocie bezdomni, to nie byli w stanie utrzymać tam porządku, choć zobowiązaliśmy ich do tego, bo cały czas byli nietrzeźwi. Po za tym są pojedyncze miejsca, zmienne, gdzie ktoś, coś wywiezie. Najczęściej są resztki po remontach mieszkań, stare meble. Śmietnisk jako takich nie ma. Oczywiście nie liczę tego, które pojawiło się w internecie. Po mojej interwencji te opisy zostały zmienione, bo to ja wyzbierałem w lesie śmieci i ułożyłem w stertę, a tam napisano, że pod nosem leśniczego ktoś wyrzucił kupę śmieci. Bardzo mnie to zdenerwowało, bo ktoś zrobił z tego sensację.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl