Natomiast dyrektor Makieła wypowiadał się między innymi na temat uwarunkowań hydrogeologicznych naszej wyspy, planowanej budowie ujęć wody w Kodrąbku i Kołczewku, a także mówił o zasoleniu wód pobieranych ze studni ujęcia „Wydrzany”. Nie poruszał natomiast kwestii związanych z kopaniem studni głębinowych na terenie ogrodów działkowych, ani innych związanych z działkami.
W podsumowaniu artykułu napisaliśmy, że problem bicie studni na działkach bez pozwolenia wodno-prawnego, wydaje się być bagatelizowany przez Miasto i zarządy ogrodów działkowych. Mimo zakazu bicia takich studni bije się je nadal. Na tablicach ogłoszeń ogrodów działkowych spotkać można ogłoszenia firm świadczących takie usługi. A jeżeli ich nie ma to informacje o fachowcach przekazywane są tzw. pocztą pantoflową. Świadczy to o tym, że działkowcy nadal uważają, że wolno im wszystko, nawet wpływać na ilość i jakość wody dla całego miasta.
Reakcją na artykuł był list skierowany do redakcji, napisany przez prezesa zarządu ROD „Granica” Teresę Napiórkowską. Pani prezes zarzuciła nam, że w kwestii bicia studni przez działkowców i bagatelizowania problemu przez zarządy ogrodów, rozmijamy się ewidentnie z prawdą. Tłumaczy: Zarówno większość mieszkańców jak i p. Makieła nie do końca wiedzą, co się dzieje na działkach. Tablice ogłoszeniowe w ROD są ogólnodostępne, stoją po prostu na działkowych alejkach. Nie jesteśmy w stanie dopilnować, kiedy wieszane są na nich ogłoszenia. Nasz ogród (a myślę, że w innych jest podobnie) walczą z tą „ogłoszeniowa partyzantką” jak mogą. Przewodnicząca pisze, że nie ma żadnych możliwości karania tych ludzi (wykonawców), którzy biją studnie.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl