- Dyć kasztelan nasz to na spoczynek winien najrychlej już iść , bo jak się wsłuchać w tokowanie jego z cherlawa piersią wypięta to się ino na mdłości zbiera, a i zrozumieć trudno bo gadanie coraz bardziej pacholęcmu gaworzeniu bliskie i myśli głębszej pozbawione. Oponusus plecie ino co mu ślina na język, byle dużo, a jak kto cosik z tego wyłowi, co i po części prawdą się okazać może to szczęścia granic nie ma. Przecie widać, że kasztelan już nie ogarnia spraw wielu a ino puszyć się potrafi. Dobry jest ino w jednym w zjadliwym gadaniu, żółcią i jadem tryskającym, a i gadzim popatrywaniem na tych co ich z dawien znielubił i trwa w tym czuciu co dla niego pierwsze i najważniejsze. Z takiego złego człeka nic dobrego już nie będzie – mawiali poszeptując z cicha grodzianie rozglądawszy się dookoła, czy aby szpiegi jakie na usługach Knebbelsa Karla Luza nie przysłuchują się słowom głoszonym. Strach grodzian był wielki, bo choć Oponusus już kumaty całkiem nie był to przy życiu trzymała go nienawiść i mściwość do tych co zdanie odmienne śmieć mieli. Dziwnym to było przecie boć przecie kasztelan powiadał jaki to niby Istocie Niebiańskiej oddany i dobrociom ludziska darzy. To ino ściema była, a miłować to ino siebie samego miłował.
Na ów powolny upadek władcy popatrywali z boku dworzanie. W szczególności wicekasztelanka Bamicha poglądała na umiłowanego Oponususa swoje w łebku dumając. Tak jakosik dziać się poczęło, że Bamicha w skrytości jak to grodzianie przyuważyli do Klanu Peonitów w winoujściu się skłaniała. Pewnikiem myśl taka ją zwiodła, że Oponusus słabnie, Daktyl szans na kasztelanię ni ma to na ten czas za księżyców parę ją wystawić mogą, boć przecie wedle mniemania własnego najlepsza z najlepszych. Trudno ino pojąć, że Peonici z Sierścina babsko wesprą, zatem cosik się nowego pewnikiem wytworzy Bamichę wspierając.
Insze grodzianie z dworem w Szmalcborku powiązane takoż swoje ambicyje mieli i choć czas trudny nastawał to o swoje walczyć poczęli co by u koryta się za cenę wszelaką utrzymać. Pilnowali skrzętnie pozycji jaką na dworze zdobyli chadzając tam dnia każdego choć przecie nie musieli i robotę swoją mieli. Dworzanie służący Oponususowi w komnatach wielu to nawet z niedowierzaniem popatrywali jak to przewodzący Ględzisku Pasuj zwany Szujka robiący w Wielkiej Tratwie i poliwoj Tetryk zwany Ryczytrepem robiący w sotni tężyzny fizycznej dnie całe w Szmalcborku bywali od komnaty do komnaty się często szwendając.
- A cóż to oni tam porabiają? Pasuj to jak cię mogę, bo to niby w Ględzisku zajęcie jakieś tam niewielkie i słabo liczące się miewa, ale Ryczytrep? Pewnikiem w sotni tężyzny nic do roboty dla niego i ino talary tam zgarnia za wspieranie Oponususa to i czas miewa po komnatach Szmalcborka chadzając i bąki puszczając. Hańba ci to ,jak w te czasy trudne tak talary grodzkie się marnuje na obiboków wydając – mawiali niektóre łebskie dworzanie .
cdn
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl