Grupa z wizytą w szkole
Pobyt na Haiti zakończył się 3 grudnia. W tegorocznej ekipie wolontariuszy znalazły się trzy osoby ze Świnoujścia – pielęgniarka Anna Junak, chirurg Bartłomiej Szablewski oraz ortopeda Zbigniew Gosecki. Z misji wrócili do Świnoujścia 5 grudnia. Na temat wyjazdu na Haiti rozmawialiśmy z Anną Junak, która na Haiti była także w ubiegłym roku. Anna Junak prowadzi w Świnoujściu hospicjum domowe i jest dyrektorem Centrum Socjalnego Caritas.
Dlaczego ten wyjazd?
To był mój drugi wyjazd na Haiti. Pierwszy raz pojechałam rok temu. Wyjazd zorganizowała siostra Miriam Badran ze Szczecina, która w latach 80. pracowała w tym kraju a od 20 lat służy w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Szczecinie. Po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło ten kraj postanowiła zorganizować pomoc. Do tego pomysłu dołączył się ks. Maciej Szmuc dyrektor Caritas Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. W miejscowości Milot na Haiti amerykańska Fundacja Crudem wybudowała szpital. Na szczęście miejscowość ta ocalała po trzęsieniu ziemi. Szpital posiadający sto miejsc przyjął po trzęsieniu ziemi około sześciuset poszkodowanych. We wrześniu ubiegłego roku, kiedy byliśmy w Milot, jeszcze przebywały tam osoby poszkodowane w tym kataklizmie. Nasza grupa była nastawiona na to, żeby tym ludziom pomagać. Ks.M.Szmuc postanowił, że w tym roku też pojedziemy. Z ubiegłorocznego pobytu wiedzieliśmy, co się tam może przydać. Na wyjazd namówiłam doktora Szblewskiego i doktora Goseckiego. Pojechał też zespół anestezjologów, lekarz pediatra, który był tam bardzo potrzebny i stomatolog, bo nie wszystkim udało się pomóc w ubiegłym roku.
Czym się Państwo zajmowaliście na miejscu?
W szpitalu zajęci byliśmy od wczesnego rana do wieczora. Lekarze przyjmowali pacjentów w poradniach, kwalifikowali do zabiegów a potem ich operowali. Zauważyliśmy tam ogromne potrzeby. Lekarze miejscowi wymagają doszkalania, brakuje materiałów. Zespoły lekarzy, które przyjeżdżają ze Stanów Zjednoczonych, przyjeżdżają kompletnie wyposażone. Każdy zespół musi sobie też zorganizować na miejscu swoją pracę. Są sale operacyjne, ale duża ilość zespołów powoduje zamieszanie. Zespoły amerykańskie przyjeżdżają zazwyczaj na tydzień. W pierwszym tygodniu naszego pobytu mieliśmy przyjemność współpracowania z amerykańskimi urologami. W zasadzie przyjeżdżają tam tylko amerykanie, bo oni maja najbliżej. My byliśmy tam ewenementem. W tym roku personel szpitala już nas rozpoznał.
Więcej w papierowym wydaniu gazety.
Foto archiwum świnoujskich wolontariuszy
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl