WYSPIARZ niebieski
Jedyny tygodnik ukazujący się w Świnoujściu, Międzyzdrojach i Wolinie

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

17.09.2011 8:44

(Rzecz dzieje się w Winoujściu, czyli nigdzie)

Z dawnych kronik grodu –księga III (60)

Jakasik martwa cichość zapadła w Winoujściu, jakoby przed jaką burzą wielką . Ino o wybieraniu do Ględziska Kraju Polo-polo grodzianie pomiędzy sobą powiadali i na tym polu cosik się działo. Te grodzianie co to się tam pchali szumu wkoło siebie dużo robili, co by zaistnieć we łbach tych, co to głosy swoje oddawać będą. Najwięcej radowania i burzliwych słowy u ludzisków wywoływała Małgonia Kruszynka co to z Klanu Polać Pomałym Porobocie do Ględziska Kraju Polo-polo starania czyniła. Wielu za łby się aż łapało ze zdumienia wielkiego, a ich brzuchy wpadały w drgania ze śmiechu takowego, że i wyspa Usram w posadach drżeć poczęła od tych drgawek przenoszenia. Tak ci to wszytko reagowało na tę wysuwaną do Ględziska kobitę, upadku resztek szacunku dla krajowego ględziołka w tym upatrując. Niedawno jeszcze prawa łapa Haszczaja, pluć na onego z nagła poczęła chadzając po grodzie i wieści o nim takie snując, że włosie na łbie stawało.

 

Zawierzając słowy Kruszynki zły to człek, na baby łasy i krzywdy wielkie czyniący miast tak jak sam o sobie powiadał „wszelkie dobro niosący”. Niby takie powieści rzeczona Małgonia roznosiła wszędy gdzie się ino dało co by szumu wielkiego narobić, a tu z nagła grodzianie widzą ją jak w komitywie najlepszej z Haszczajem traktem grodzkim się przechadzają. I jak tu trafić za słowy kobitki owej? Widać taki sposób obrała dla szumu wielgachnego wkoło siebie robienia co jak pewnikiem liczy na wynik w obieraniu się przełoży. Zgubne to przecie jednak dumanie, bo i szans nijakich przecie w wybieraniu do krajowego Ględziska za nic ni ma. Na firmamencie wybierania młokos Jasio Borówko się takoż pojawił co to barw Klanu Peonitów wraz ze Żmudną Trzebunią w zmaganiach o tronik krajowego ględziołka bronić będzie. Jak powiada przewodzący temu klanowi Daktyl dwoje z nich próbujący się dostać do Ględziska Kraju Polo-polo to ci pomysł nad którym się długo zmagali i sam w sobie niosący znamiona gieniusu wielkiego, sprytem mocno podszytego. Tak to sobie upatrzyli, że te co to głosy mają w wybieraniu oddać to dadzą na znaną już Trzebunię, co to grodzkim ględziołkiem od niedawna bywa, a insze te młodsze grodzianie na młokosa Jasia Borówko.

- Pokrętne to nieco dumanie i okazać się może całkiem nietrafne , boć to przecie na Peonitów ino pewna część grodzian głosy odda, a jak ich dwoje, to i głosy rozłożyć się muszą, co gwarancyje daje, że nic z tego nie wyjdzie i żadne z onej dwójki do krajowego Gledziska się nie dostanie - mawiali mądre grodzianie, zaprawione w wybieraniach wielu.

Zdania innego jednakoż Klan Peonitów był głosząc, że działaniem owym o mistrzostwo globu się otarł. Czas pokaże ile z onego mistrzostwa się ostało, choć przecie i tak wynik zgoła (jakem nie wróż!) jest znany, do czego tera nikt przyznać się ino nie chce.

Po tym co to w Kraju Polo-polu czasy ostatniemi się działo za sprawą napierającego bez pardonu na wszytko i każdego z osobna - Grega Napierającego, przewodzącego Klanowi Komuhunów to i jakby szanse zasiadania wicekasztelanki Czarnej Otchłani zwanej Kudłatą w onym Ględziska takoż wydatnie mniejsze już były. Choć to niewiasta owa drugie miejsce za Gregiem trzymała to skutkiem działań Klanu Komuhunów, na głosach - jak grodzianie liczne powiadali - traciła z dzionkiem każdym. Przysłużył się temu i Haszczaj co to ostatnio wraz z Klanem Komuhunów do grodzkiego ględziska starania czynił, za co te mu posadę dali w purpurowym gnieździe - sotni tężyzny fizycznej u boku Tetryka zwanego Ryczytrepem., Mario Fryza i Honorki Hojnejnorki. Wielu powiadało, że Haszczaj dla dobra Czarnej Otchłani przed owym wybieraniem robi, grodzian mu wiernych namawiając co by głos za nią oddali. Wicekasztelanka głośno powiadała tamę głosom stawiając, że ni krzty prawdy w tym nim ma, ale przecie w każdym pleceniu jakieś ziarnko się zgadzać musi.

- I znowu pewnikiem nie będzie nam dane mieć żadnego krajowego ględziołka z wyspy Usram – mawiała mocno rozsierdzona spora garść grodzian, politykowaniem się zabawiających.

Tymczasem w pobliskich Pomiędzyzdrojach kasztelan Dorsz rządy wartko sprawował, ale już jakby z mniejszą siłą o prawie stanowić mógł, boć to w tamtejszym ględzisku opór wzrastał na widok działań władcy. Grodzianie tam deczko wkurzeni byli takoż po tym jak wieść się u nich rozniosła, że ich kasztelan nie w Pomiędzyzdrojach, ale w Winoujściu kosztowną chatę sobie sprawił za mieszek ogromniasty tuż nad Wielka Wodą , gdzie chaty ino dla bogaczy były.

- On ci powiada tu nam, że Pomiędzyzdroje miłuje ponad wszytko, ale chatę to gdzie indziej sobie sprawia, tam skąd drzewiej nami rządzili za wasalów mając. Jak tu zawierzyć takiemu człekowi – dumali pomiędzyzdrojanie, trzeźwiejące z niedawnego odurzenia swoją władzą.

. cdn.

 Gall Anomal

 (wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)

 


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.

Tygodnik "WYSPIARZ niebieski"
Świnoujście  •  ul. Armii Krajowej 12  •  Pasaż Centrum  •  I piętro, p. 109
Tel. +48 91 327 10 64  •  Tel./Fax +48 91 321 54 36

www.wyspiarzniebieski.pl