Bułecka talarów mieszki wielgachne drzewiej już posiadł to i zmartwienie mniejsze jego trapiło. Rudyh Pavelek za to większy ci kłopot miał, bo to napożyczał talarów co niemiara, no i kasztelan Oponusus jego cichym wspólnikiem był na łbie mu siedząc i o swoje profity wołając. Blady strach Rudeho Pavelka zatem trzymał, jak tu sobie radę dać i na wierzchu pływać, a i Oponususa dostatnio wynagradzać, co by mu szkodzić nie począł. Takoż i inni co to lody na gościńcach kręcili martwili się co to tera będzie, jak to coraz więcej dużych chałup powstanie, które to i tańsze, a lepsze dla przybyszów będą i ich w szkody wpędzą. Jedno ino dobre było, że złotego piasku w Winoujściu ciągle przybywało to i miejsca na złożenie tam większej liczby życi przybywało, a więc może i interesa jednakowoż dobre będą ,powiadali ci tryskający wiarą w czasy lepsze.
Na tą chwilę na dworze w Szmalcborku zmiany się ogromniaste zapowiadały. Budownicza Bamicha tu najwięcej mieszała i kasztelana Oponususa namawiała co by inaczej dwór prowadzać. Komnaty wymieszać, stare zamknąć, nowe potworzyć, a i przy okazyji dworzan niewygodnych na bruk ciepnąć, albo im taką robotę dać, że same odejdą, gdzie pieprz i wanilia rośnie. Sprytne ci to było, bo to niby żaden odsiew dworzan, a kopnąć niechętnych sobie spokojnie można było. A ile to przy tem radości Bamicha miała, że na swoim stawia i jak Pan i Władca Miłościwy niemal o życiu dworzan decyduje. Puszyła się i kombinowała wielce. Na celownik pierwszy stawiła sobie komnatę, którą Kristof Sznytko zawiadywał. Bamicha dumała co by go niżej usadzić, bo się dla niej nijak nie sprawdzał. Nie lubiła takoż Roma Gizy, co to zielskiem się zajmował, a więc i jemu gorszą robotę szykowała. Równą takoż chciała jakoś usadzić i pozoru władzy pozbawić, boć to uznała, że za blisko drzewiej wicekasztelana Hojnego stawała i jego zagorzale broniła, przeciwko niej w szranki występując. A Bamicha, Hojnego nie cierpiała okrutnie. Wszystko co tera przecie robiła to tak, żeby inaczej jak za wicekasztelanii Hojnego było, co by pokazać jaki to on marny był, a ona Bamicha Wielka jak Rusów caryca Kasia - niezniszczalna i mądrości przeogromnej. Dworzanie popatrywali z drżeniem serc na to co Bamicha wyprawiała, a w cichości ducha dumali kiej to jej noga się powinie i tak ciała da, że Oponususa kłopoty ogromne dopadną, boć to przecie on za całość działań w grodzie odpowiadał. A takiego upadku wielu dworzan się dopatrywało a i ci co na Szmalcbork popatrywali pilnie tamtejsze nurty oceniając to samo powiadali.
- Chryja ci ogromna jeszcze będzie i to za niedługo, boć przecie Bamicha to stwór kłótliwy wielce, mądry inaczej i nie do przewidzenia, a szkody wielkie poczynić dna każdego może - mawiali grodzcy mędrcy, co to z niejednego pieca chleb jadali.
W tym całym rozgardiaszu zmian szykowanych tylko w Klanie Niewiast, Bab i Podlotków nic się nie zmieniło. Obierały ci tam prowadzącą ów klan i znowu Dusia Burka nią została, co ino pokazuje, że nikt się tam do władzy póki co nie pcha, boć jaka to władza, skoro na smyczy Oponususa w Winoujściu grzecznie Klan chadza. Kobitki sobie podumały jednakowoż, że jako tera w Kraju Polo-polo odgórnie ustalono, że niewiasty, baby i podlotki w ilości większej do władzy się dorwać muszą to i warto takiego Klanu się trzymać.
Ciekawie się takoż w Ględzisku działo. Tam wsparcie wielkie dla ględziołka Gusława Brzózki przy okazji każdej Waldi Buc vel Wal Buczek dawał. Upychał go do gremiów różnych proponując. Nawet do Ciała Porządku Grodzkiego go wystawił, a inni to przyklepali zapominając, albo i nie chcąc pamiętać, że sprytny Brzózka na grodzie majątek zbił i tak jak w innych grodach jemu podobnych ukarali to w Winoujściu władzą i aprobatą tych co u koryta się cieszył. Takiż to widać gród z deczka porąbany... cdn.
Gall Anomal
(wszelkie podobieństwo do znanych współcześnie osób i sytuacji jest całkowicie przypadkowe)
© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i wykorzystywanie materiałów bez zgody redakcji zabronione.
www.wyspiarzniebieski.pl